"Que me falta? czyli czego mi brakuje?" - w poszukiwaniu odpowiedzi na niezadane pytania...

Od mojego powrotu do Polski minęło ponad pół roku. Siedząc nad laptopem, przy ciepłym świetle lampki, przypominam sobie moje pierwsze dni tu w Polsce po powrocie do domu. Człowiek budzi się we własnym pokoju, choć tak naprawdę zastanawia się gdzie jest. Przed oczami dwie ogromne walizki, zapełnione prezentami i pamiątkami dla bliskich, koleżanek - kolegów, znajomych. Jeden, pełny rok zapakować w dwie walizki? Nic się nie zmieściło....wszystko zostawiłam.
I to ciągłe pytanie w głowie, którego nikt mi nie zadał "Co ja tutaj robię?"

Z czasem człowiek zaczyna się wdrażać, aklimatyzować...Pierwsze dwa dni przespane i do pracy. Do obowiązków, które zostawiło się tutaj rok temu, by teraz zacząć od miejsca, w którym się skończyło. Tylko uczniowie nieco inni, niż peruwiańskie chłopaki. Usprawiedliwiam ich pandemią ostatnich dwóch lat. Jakoś mało zainteresowań, mało chęci na wszystko, co się im proponuje..
Czy chłopaki z Peru przeżywali tą samą pandemię..?

Do tego od września choroba za chorobą. I tak do końca listopada. Organizm musi się przestawić na wszystko. Na bakterie, na jedzenie, na klimat....włosy nadal wypadają garściami. Z powodu zmiany żywienia, ze zgryzoty, czy ze stresu? 

Weryfikacja. Wszystkiego. Wartości, marzeń, decyzji, przyjaźni i relacji. Mój polski telefon jeszcze nigdy tak nie milczał, a niektóre prezenty przywiezione w dwóch wielkich walizkach, do dziś czekają na swoich właścicieli. Znów trzeba będzie wrzucić do paczkomatu i wysłać. Ile to kosztuje...serca?

Pianino schowane w futerale. Od wielu miesięcy klawiszy nie dotknął żaden mój palec. W głowie cisza. Jak to jest nie mieć w głowie żadnej, nowej melodii, czy choćby jednego wersu dobrego tekstu? Kolejne niezadane przez nikogo pytanie: "Dlaczego nic nie piszesz? Dlaczego nie śpiewasz?"

Pustynia. W sercu szukam Boga. On jest - nieustannie - na szczęście! Chwała Mu za to. Ale szukam tego Boga sprzed roku, który wyruszał ze mną do Peru. Pytanie niezadane: Dlaczego JEST, skoro NIE MA?

Marzec. Wiosna za oknem. Wiosna w powietrzu. Zamiast kurtki lżejszy płaszcz. W aucie okulary przeciwsłoneczne. Zastanawiam się jakie buty kupić na wiosnę i czy może szafę zapełnić kolejną sukienką. TAM człowiek zastanawiał się: czy po kolejnej porcji ryżu i mięsa, ugotować wieczorem ponownie makaron z pomidorami, czy z braku sił i chęci - kupić w budce na przeciwko najlepszego hamburgera na świecie?

Patrzę jak czas goni, jak biegnie dzień po dniu, jak czas przelatuje mi przez palce goniąc króliczka. Chwytając się różnych pomysłów na konkretny dzień, tydzień, na życie...szukam szczęścia. Szukam kotwicy, która pozwoli uspokoić nieco serce. Pozwoli się tu zaczepić. Tak samo, a jednak inaczej. Zawsze już inaczej. I tu jedno, zadane pytanie przez miliony z nas, na które nikt nie zna odpowiedzi: "Co to szczęście, gdzie go szukać?"

Więc szukam. Tutaj. Tego samego ulicznego hałasu, zgiełku. Tego 12-milionowego miasta bez jednej kropli deszczu. Pustych przestrzeni, gdzie wiatr wieje inaczej. Takich, jak te kolorowe na wysokości 5000m n.p.m. Szukam tej muzyki, którą był przesiąknięty cały "mój" peruwiański dom każdego dnia. Szukam uśmiechów i szukam oczu smutnych. Ale tych konkretnych - zostawionych tam. Tych, których w gniewie nazywałam w duchu "leniwcami przebrzydłymi", a w sercu głęboko "pogubionymi, kochanymi".
Moje nigdy niezadane pytanie, to: dlaczego życie uczy nas przybierać maski, zakrywając to co w nas najlepsze? 

Robię retrospekcje. Codziennie, ciągle, nieustannie. Odtwarzając krótkie filmiki z chłopakami, słuchają ich śmiechów, żartów (często ze mnie), wrzucając na YouTube latynoskie piosenki - oczekuję, że coś zyskam, bo boję się stracić. Wydaje mi się, że jak nauczę się dwóch słówek z hiszpańskiego więcej, to będzie mi lepiej. Że jak zadzwonię, lub odbiorę telefon i ich zobaczę "w kamerce", to zyskam, bo boję się, że zapomnę. Ile otrzymanych z Peru wiadomości typu: "Aga możesz się zaśmiać tak, jak tylko Ty potrafisz? Prosimy!", "Aga dziś niedziela? Co gotujesz na obiad? Znów zupę z pomidorów?" "Aga, obiecuję Ci,że będę ćwiczyć na pianinie..ale teraz słabo z czasem", "Aga u mnie ok...ale byłem teraz długo w domu u rodziny. Źle tam mi było i zastanawiałem się, czy nie wrócić do brania...", "Aga a może kiedyś tu wrócisz do nas?"

Pytanie, które usłyszałam wiele razy, a na które nigdy nie znajdę odpowiedzi, to "No i jak było?".
Pytanie nigdy mi nie zadane: "Jak jest?" 

Que me falta? La respuesta...





Komentarze

Popularne posty